czwartek, 5 stycznia 2012

12.

Jednak pisanie bloga jest prostsze niż pisanie pamiętnika. Tzn. zanim wyciągnę TEN zeszyt, przegrzebię się przez stertę wrzuconych między kartki karteluszek, to już pisanie się odechciewa. A tu ciach mach, parę kliknięć, łatwa edycja, czyste łapki (bo tusz się nie rozleje, a obrazków nie trzeba wklejać klejem)... łatwa edycja może się łatwo obrócić przeciw piszącemu, bo łatwiej "zafałszować" np. niewygodne wspomnienie. No i pisząc na papierze człowiek się bardziej zastanowi, czy zdania ładnie się układają, czy nie popisał głupot, w końcu pokreślone na wszystkie strony kartki nie wyglądają ładnie.

W zeszycie, z założenia nie przeznaczonych dla niczyich oczu pewnie napisałabym więcej, bardziej się otworzyła. Nawet pisząc anonimowo (ale jak złudna może się ta anonimowość pewnego dnia okazać) nie czuję się aż tak bezpiecznie, jak pisząc do zeszytu.

A w mojej głowie siedzą myśli, którymi nie podzielę się z nikim. Takie, których nie mam ochoty nawet sama dla siebie pisać, sama potem czytać. Jestem sama? Nikt nie widzi? no to co? a jak napiszę i ktoś zobaczy? poskłada strzępki podartej kartki i dowie się o jedną rzecz za dużo

Przeraża mnie myśl, że rozwój technologii dąży do łatwego odczytywania naszych myśli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz