poniedziałek, 29 kwietnia 2013

73.

Jestem zdumioną myszą. Właśnie odebrałam wyniki badań na toksoplazmozę i oba są negatywne. Po 18 latach mieszkania z kotką, która lubiła się szlajać po okolicy i tłuc z innymi kotami spodziewałam się, że będę miała przeciwciała na toxo we krwi, a tu zonk! A ja tyle razy szkalowałam biedactwo, nazywając ją czule chodzącą toksoplazmozą.

Co do pozostałych ciążowych badań takich słodkości jak chlamydie, rzeżączka, HIVy i HCV to doścignął mnie absurd: w gabinecie tuż przed pobraniem musiałam się wylegitymować i podpisać zgodę na dwa z tych badań (oraz zobowiązanie, że w razie czego, poinformuję partnera...). Dodatkowo jeszcze morfologia, glukoza, mocz, no i grupa krwi. W czym tkwi absurd? w tym, że wszystkie te wyniki mogę odebrać w dowolnej placówce tej sieci gabinetów, bądź ściągnąć sobie z netu, z wyjątkiem...
tak, po grupę krwi muszę zgłosić się osobiście, do ściśle określonej placówki.

A zapewniają wsparcie psychologa, jak już poznam tę szokującą prawdę?

PS. nasza kocilla bardzo uważnie korzystała ze swoich 9 żywotów, a nawet podejrzewałam ją, że miała jakieś dodatkowe do wykorzystania, które przeszły z poprzedniego abonamentu. Szacujemy, że przeżyła 19 lat. I do samego końca trzymała się rewelacyjnie.

czwartek, 18 kwietnia 2013

72.

Nie ma to jak wprawne oko, przez lata wyćwiczone w wypatrywaniu na zdjęciach żelu agarozowego prążków, których w zasadzie nie ma, ale jednak widać je, bo bardzo tego chcę i wiem, gdzie patrzeć...

Tydzień później pasek na teście ciążowym był już ciemny i niezaprzeczalny

:)

A ja mogłabym spać na okrągło. Dzisiaj, wybudzona przez męża po ok. 40 minutach drzemki (zainteresował się, że nie daję znaku życia, bo zwykle po 15-20 minutach dżemania wstawałam "odżyta") byłam w stanie totalnego hau miau gdzie ja jestem? Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem, która godzina, o co chodzi, jaki dzień i w ogóle kto mi nie daje spać. A wydawało mi się, że nie jestem bardzo zmęczona...