środa, 18 maja 2016

116.

Ona jest nim zauroczona, na jego widok wyraża radość całą sobą
On pokazuje jej świat, buja w huśtawce, przynosi zabawki, głaszcze, całuje i z dezaprobatą informuje nas o jej płaczu, gdy jego zdaniem nie reagujemy dość szybko

wtorek, 23 lutego 2016

115.

Tintin magicznych słów "proszę" i "dziękuję" używa tylko na hasło "co się mówi". I wstając od stołu, ale wtedy "dziękuję" wzbogacone jest często jeszcze o "nie chce" wzmocnione odsuwaniem od siebie talerza. Dlatego tym bardziej rozczula mnie, że zawsze, gdy zanosi siostrze butelkę mleka, stawiając ją mówi: proszę, mleko.



niedziela, 22 marca 2015

114.

Było sobie życie. Było.
Jesteśmy w parku, ścieżką przechadza się kudłata gąsienica: "zobacz Tintin, komuś brewka uciekła".
Podszedł. Dotknął. Zwinęła się w kulkę. Zdziwiony, zaciekawiony, chyba trochę przestraszony. Tata mu tłumaczy, że to gąsienica, że to sobie żyje...
Nie zdążyłam powiedzieć "jeszcze", a Tintin bach! bucikiem. Zdeptał i jeszcze poprawił, a potem pacną łapką jak kotek i już go nie było.

niedziela, 1 lutego 2015

113.

Jestem dinozaruem. Stwierdziłam wcisnąwszy do kieszeni odtwarzacz mp3 o zabójczej pojemności 4 GB (ale po co mi więcej? dla samego mania?). Jestem dinozaruem, bo ze słuchania muzyki z mojego kasetowego (!) walkmana zrezygnowałam dopiero ok. 2005 roku i to w sumie pod naciskiem brata (czytaj: ostro wyśmiewana). Nigdy nie przeszłam etapu słuchania muzyki z discmana, a walkmanik idealnie mieścił się w kieszeni kurtki i zawsze działał bez zarzutu. Podejrzewam, że działałby nadal, gdybym tylko zniosła go z poddasza i nakarmiła świeżymi bateriami. Walkmana zamieniłam na mp trójkę całe 512 MB :), w której wyświetlacz udało mi się stłuc książką do angielskiego na samym początku użytkowania, ale defekt nie był zabójczy, więc używałam go nawet dość długo (pewnie działałby nadal, patrz j.w.) i potem tylko wymieniłam na pojemniejszy (zaletą jego było działanie na baterie, zawsze miałam ze soba zapasowe akumulatorki, więc groźba odcięcia od muzyki mi nie groziła, nowszy model trzeba ładować przez komputer).
Jestem dinozaruem, bo zamiast szpanersko słuchać muzy z telefonu, przepraszam, ze smartfona, albo w ogóle jakiego ajpada czy innego ebooka używam mojego tyciego odtwarzaczyka. Dla mnie to kwestia wygody (swoją drogą osoba wyciągająca z czeluści torby tablet po to, żeby posłuchać muzyki w tramwaju wygląda dość zabawnie, podobnie zresztą jak turyści strzelający foty zabytków tabletami). Ostatnio prawie w ogóle nie słucham muzyki na ulicy, więc ostatnie dwa tygodnie samotnych godzinnych podróży komunikacją miejską pozwoliły mi przypomnieć sobię tę przyjemność :). Tak, ostatnio zdecydowanie za mało muzyki słucham, a już głośnej muzyki - tyle co kot napłakał.
Jestem dinozaruem, bo nadal moim zespołem no 1 (choć teraz już jednak rzadziej słuchanym, na rzecz innych wykonawców*) jest Queen. Ostatnia rocznica urodzin Freddiego uświadomiła mi, że gdyby żył, miałby tyle lat, co mój teść. Nie gdybam co by było.

* mój tata chyba nadal sądzi, że Queen jest jedynym, czego słucham, więc nie mam po co krytykować tego, co on puszcza, bo usłyszę co najwyżej zgryźliwe stwierdzenie, że muzyka nie kończy się na Queen.

***
a teraz coś z zupełnie innej beczki...

(nie chce nam się ruszyć z domu, bo leje jak z Cerbera)
Mąż: zjadłbym coś słodkiego, a tam... ciągle pada
Ja: asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby
Mąż: skąd wiesz? jest +5

czwartek, 25 grudnia 2014

112.

20 grudnia Tintin skończył roczek. Rysunek znaleziony na Incidental Comics idealnie oddaje moje odczucia, łącznie z tym o życiu towarzyskim ;)

Zleciało migusiem, młody płynnie przepoczwarzył się z nieporadnego niemowlaczka w małego chłopczyka. Małego, kochanego chłopczyka, który postanowił wystartować z chodzeniem na 5 dni przed urodzinami, szczerzy pięć zębów w uroczym uśmiechu i testuje naszą cierpliwość za pomocą przeszywających pisków.  Lubi jak mu nucę (nie mam odwagi śpiewać, od tego moje własne uszy puchną - a może on zasypia nie ukołysany matczynym głosem, lecz w ucieczce przed mym wyciem?). Lubi banany. Lubi się bawić w chowanego. I w gonitwy po łóżku. Wspinaczki. Światełka. Łyżeczki i kubeczki po jogurtach. Nie lubi... czy to ważne? I tak go trzeba przewijać i przebierać, a czapkę w drodze wyjątku akceptuje w wózku, jako nieodłączną część spaceru.

środa, 5 listopada 2014

111.

Humor hermetyczny
kolega: no i oczyszczamy to białko, ale po sekwencjonowaniu plazmidu okazało się, że tam jest mutacja, to Kaśka dała nam nowy plazmid, tym razem na pewno dobry, ale tam była ta sama mutacja. To jestem ciekawy, czy ona wszystkich swoich wcześniejszych badań nie robiła na mutancie
ja: a co to za mutacja? może kodon STOP się wstawił po 3. aminokwasie?

no co? mi się wstawił...

niedziela, 26 października 2014

110.

Gdyby Mickiewicz, pisząc "Odę do młodości" miał malutkie dziecko, nie pisałby tak beztrosko "Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga"

Albo Oda wyglądałaby mniej więcej tak:


Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Nie!
Młodości! dodaj mi skrzydła!
Dotykaj!
Niech nad martwym wzlecę światem
Tej!
W rajską dziedzinę ułudy:
Świeczki!*
Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła.
(omatkoicórkoniecierpiępoezji)

*zapewne bardziej współczesny poeta napisałby Nie! Gryź! Tych! Kabli! ale ponieważ omatkoicórkoniecierpiępoezji to nie wiem, co tam pisują współcześni poeci.
A propos kabli, skrzacik podłącza się do każdej znalezionej wtyczki. Odkurzacz jeszcze nie wie, że powinien wtedy zacząć działać.

Gdyby królowie polscy tak bronili kraju, jak młody broni się przed włożeniem mu spodni, to do rozbiorów by zapewne nie doszło. Do ubiorów zresztą też nie.

Tymczasem przyszły wódz ćwiczy przemowy. W łazience przy brodziku. Zaczął od ofuknięcia szamponów, teraz przemowy są bardziej płomienne.

Przed łapkami sięgającymi zabezpieczamy to i owo. Np. szuflady rzepami. Rzepy są interesujące niezwykle, dopóki są zarzepione. Zerwane dyndają smętnie i stają się niewidzialne. Z kolei door stop (zrobiony specjalnie, jak twierdzi na opakowaniu producent, w nieprzyciągającym wzroku dziecka kolorze brązowym) przyciągnęły uwagę natychmiast po zastosowaniu. Zostały od razu wyciągnięte i pociumkane, gdyż najlepszym gryzakiem jest wszystko poza gryzakami (matczyne obojczyki zajmują dość wysoką pozycję), a następnie porzucone. Podstępnie ojcu pod nogi, w końcu kolor wzroku nieprzyciągający.

Parę dni temu skrzacik fikający w pościeli zgubił skarpetkę. Kiedy mu ją daliśmy, spojrzał co to, po czym usiadł i zaczął oglądać swoją gołą stópkę.