niedziela, 22 czerwca 2014

106.

Brokuły są jak fraktale - dzielą się na mniejsze cząstki, które dzielą się na mniejsze cząstki, które dzielą się na mniejsze cząstki...

piątek, 20 czerwca 2014

105.

Nie wiem, czy coś tak naturalnego może być powodem do dumy, ale JESTEM Z NAS DUMNA, że już pół roku karmię wyłącznie piersią.

Przed nami, mam nadzieję, kolejne miesiące, a w tle BLW.
Pan Paszczak skończył dziś pół roczku, zleciało migusiem. Jutro to uczcimy z dziadkami, kameralnie, tylko co ja mu zapalę na torcie? Chyba pół świeczki ;) albo kupię cyfry: 05.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

104.

Ku pamięci...
Dzisiaj oficjalnie i definitywnie zakończył się niemalże beztroski ;) czas niemobilności mojego synka. Krótko po uploadowaniu funkcji przekręcania się z plecków na brzuszek i z powrotem odkrył turlanie. Świat stanął otworem. Matka drży.
Ojciec nie drży bo wyjechał w delegację i jeszcze sobie nie uświadomił co go czeka.

sobota, 14 czerwca 2014

103.

Umiejętności Głodzilli pojawiają się jak za wciśnięciem guzika:
nie lubił leżec na brzuszku, obracanie było czarną magią, poza sporadycznymi, raczej przypadkowymi fiknięciami. Pstryk. Od zeszłego weekendu przewraca się jakby zawsze to umiał.
Stopa w buzi? Pstryk - mniam mniam syrka.
Język? miał może ze 2 miesiące, gdy zaczęliśmy mu pokazywać język i obserwowaliśmy, jak przetwarza informację i coś tam miele w buzi, usiłując zapanować nad swoim językiem (wyobrażam sobie, że musiałabym się podobnie skupiać, żeby poruszyć tylko jednym, najmniejszym palcem u nogi, a i tak nie udałoby mi się to). Od wczoraj język radośnie wyskakuje z paszczy, ku ogólnej radości dziecka i rodziców :P
Ta nagłość pojawiania się nowych umiejętności mnie fascynuje, bo nie widzę, żeby ćwiczył i za którymś podejściem się nauczył. Jednego dnia nie umie, następnego już umie.

Paszczak siedząc (nam na kolanach z całkowitą asekuracją, sam jeszcze nie siedzi) macha rączkami na wszystkie strony, ze szczególnym uwzględnieniem uderzania dłońmi o stół ("Kategorycznie żądam! Żądam! Żądam!"). Dzisiaj usiedliśmy przy pianinie. Zagrał parę nutek. Prababcia była zachwycona.

wtorek, 3 czerwca 2014

102.

Dzidziuś zaraża ziewaniem. Sam jest odporny.

Przestraszenie nie działa na dzidziusiową czkawkę.

Dzidziuś ma perfekcyjną, gładką, mięciutką, cudowną skórę. Bez pieprzyków.

Dzidziuś nie ma gęsiej skórki. I włosków na ciele.

101.

Paranoi szczepionkowej ciąg dalszy
Poszliśmy do naszej rejonowej przychodni na umówione spotkanie, zaszczepić na to, co obowiązkowe. Zgrzyt pierwszy: szczepionki nie ma w przychodni, bo są problemy z dostawami. Ot, taki drobiażdżek, państwo dostaniecie receptę, mama zostanie w przychodni z maluszkiem, a tata pojedzie do apteki (oj to tylko dwa przystanki, na szczęście pani pielęgniarka jest poinformowana, które apteki mają potrzebny towar).
A gdybym była sama? Ubierz dziecko, dziecko w wózek, wózek w tramawaj, apteka, tramwaj, rozbierz dziecko (po drodze wtryniając się w kolejkę innech dzieci?), kłujnij, ubierz, ululaj... stop.
Zbędnymi są te dywagacje, gdyż albowiem samotna tatusiowa wyprawa na biegun północny została nam oszczędzona przez jakże czujne pielęgniarki. Ostatnie szczepienie było pięć tygodni wcześniej, nie zaszczepimy, musi być sześć!
I na nic nasze tłumaczenia, że owszem sześć, ale między dawkami tej samej szczepionki a nie dwóch różnych, na nic pokazywanie, że poprzednio mogliśmy to czemu teraz nie... wezwana lekarka stanęła po stronie pielęgniarek . Nawet nie wysłuchawszy co mamy do powiedzenia (co tam, że co najmniej cztery źródła, w tym dwa w tej przychodni powiedziały, że można). Czy pani doktor lekarka kierowała sie dobrem dziecka? Taaaa: ja się nie zgadzam, bo potem będę mieć sanepid na ogonie.
Pani doktorLekarka synka osłuchała, zadała parę rutynowych pytań, czułam, że wszystko jest po łebkach, ale skoro synek zdrowy a ja pytań nie mam, to nie będę drążyć. Jeszcze mi kazała dziecku zupki zacząć podawać, ale tylko przytaknęłam i jeszcze cichnęłam męża, żeby nie dyskutował, bo i tak zrobimy po swojemu. Czyli nie podamy żadnych zupek przed dziecięcia skończeniem 6 miesięcy. Pfffff.
Aha, pani doktor lekarka znów okazała się nie naszą lekarką, bo nasza znów miała wolne, następna wizyta zaplanowana tuż przed długim weekendem, więc coś czuję, że nasza znów będzie miała wolne...

pani doktor tak mi się skojarzyło, bo dzisiaj byłam na obronach dr koleżanki i kolegi z labu, a kiedyś trafiłam na tekst faceta, który wkurzony w przychodni, gdzie nic nie mógł załatwić, za to na prawo i lewo słyszał "pani doktor to, pani doktor tamto" krzyknął/miał ochotę krzyknąć, że w tej chwili, to on tu jest jedynym doktorem :)

Strona Centrum Zdrowia Dziecka chyba jest wiarygodnym źródłem informacji, prawda? To tutaj o odstępach między szczepieniami

***
Z innej okołomedycznej beczki

Próba dodzwonienia się do szanowanej placówki medycznej wygląda tak, że albo jest zajęte, albo nikt nie odbiera. Obstawiam, że pani siedząca na telefonie na zmianę olewa dwoniący telefon i odkłada słuchawkę na stół, żeby nie dzwoniło. Raz mi się nawet udało dodzwonić: pani wyrecytowała (prawie się dałam nabrać, że to nagrane na sekretarkę), w jakich godzinach można dzwonić w sprawie zapisów, informacji i czegóż tam jeszcze, po czym odłożyła słuchawkę.