piątek, 28 września 2012

59.

Etymolodzy wykorzystują stworzone przez genetyków narzędzia do określania pokrewieństwa słów.  Jest to na swój sposób* fascynujące, jak słowa ewoluują, zmieniają formę i znaczenie, pączkują w nowe słówka. I tak, ku zdumieniu rodziny, kupiłam niedawno (choć zbierałam się już długo) "Wielki słownik etymologiczno-historyczny języka polskiego".  Czasem poczytuję. W ogóle słowniki to fajna lektura, np. taki "Słownik mitów i tradycji kultury" Kopalińskiego - można wsiąknąć na długie godziny. Ja ze słownikami, wszystko jedno jakimi, mam tak, że nie mogę po prostu odnaleźć potrzebnego hasła, tylko błądzę po innych, które przyciągają moją uwagę, bo na każdej stronie czeka jakieś nowe pojęcie czy określenie. Dlatego praca ze słownikiem, o ile nie chodzi o szybkie odrobienie pracy domowej z języka obcego, może poszerzać horyzonty znacznie bardziej, niż się to pozornie zdaje - bo zanim dotrę do właściwego hasła przeczytam po drodze pięć innych, i niech chociaż jedno zostawi w głowie jakiś ślad.
Konkurencją dla słowników papierowych są oczywiście te cyfrowe, w dzisiejszych czasach chyba głównie internetowe. Konkurencją, mam nadzieję, nie przegraną. Słownik online oczywiście wygrywa swoją szybkością i wygodą, ale jest z nimi trochę tak, jak z całą dzisiejszą wiedzą, zwłaszcza "wiedzą" newsową - czyli easy come, easy go: pochłaniamy ogromne ilości informacji, ale jest to wiedza płytka, pobieżna, informacje, które wpadają, by zaraz wypaść, ustępując miejsca kolejnym i kolejnym; wiedza, która nie zagrzewa długo miejsca w naszych głowach, bo po co się wysilać zapamiętywaniem, skoro zawsze można to sprawdzić w google czy wikipedii, a potem znów i znów, jeśli zajdzie potrzeba. W słowniku internetowym nie można zabłądzić między słowami, gdy między chimerą i sfinksem spotkamy jeszcze harpie, nimfy i obleśnego, goniącego je satyra. Błądząc tak można też zapomnieć, czego to się właściwie szukało, i po co to ja ten słownik z półki (a psiiiik, zakurzona cholera) w ogóle brałam...

*bo mój kontakt z językiem polskim jako przedmiotem zakończył się na liceum i nie zamierzam się przerzucać z mikrobów na słowa. Słowa słowa słowa... (wolę prostszy, czteroliterowy alfabet :P)