poniedziałek, 20 sierpnia 2012

58.

Jadę sobie dzisiaj tramwajem. Upał okropny, jakieś 30 stopni, mimo, że Słońce za grubymi chmurami.
W tramwaju było włączone ogrzewanie.

czwartek, 16 sierpnia 2012

57.

Rozmowa niedokończona (bo jednak ugryzłam się w język, bo lubię tego kolegę)
On: i teraz módl się, żeby ci wyszło
ja: ja się nie modlę
on: ale módl się, żeby wyszło
ja: JA SIĘ NIE MODLĘ. Mogę się najwyżej mydlić
on: widzisz, jednak litera, a jaka różnica w znaczeniu
*** i tutaj się ugryzłam i nie powiedziałam: tak, bo jedna z tych czynności nie jest stratą czasu

czwartek, 9 sierpnia 2012

56.

Zastanawia mnie idea robienia przezroczystych balkonów. To znaczy sam pomysł jest teoretycznie prosty i daje ładny efekt, szczególnie dobrze prezentuje się na folderach reklamowych deweloperów. Architekci z uporem maniaka projektują te śliczne przeszklone balkony...
... a życie życiem
Każdy kolejny budynek pokazuje, że jest to poroniony pomysł.
Bo ludzie chcą odrobiny prywatności, gdy postawią sobie stoliczek i dwa fotele, żeby wypić w sobotę rano kawę, bez przechodniów gapiących się na nich, a może nawet chcieliby posiedzieć sobie w samych majtach, będąc w końcu u siebie. Ludzie chcąc się odgrodzić od wścibskiego świata zasłonią piękną szklaną taflę. Każdy inaczej. Robi się misz-masz, budynek traci swój pierwotny urok.
Ludzie wykorzystują też balkony jako składziki. Trzymają tam rowery (więc znów powyższy punkt o zasłanianiu), albo w ogóle to, co akurat w domu się nie zmieściło. W ogóle nie zastanawiają się, że z zewnątrz cały ten upchany bałaganik świetnie widać. Albo wystawiają suszarki, z przeglądem gaci całej rodziny, na szczęście  świeżo uprane. Znów pięknej (lub "pięknej") ulotkowej bryle uroku ubywa.

A gdyby tak od razu zaprojektować balkony tak, żeby ten skrawek był osłonięty przed ciekawskimi (albo zgorszonymi powiewającymi na wietrze cyckonoszami) oczami? Zabudować je tak, żeby tworzyły spójną całość i harmonizowały z resztą budynku? Nie wydaje mi się to jakoś szczególnie skomplikowane, chociaż oczywiście wymaga odrobinę większej pracy. Naprawdę odrobinę w stosunku do zaprojektowania całego budynku na kilkadziesiąt mieszkań.

A propos suszenia bielizny na balkonie lub w ogródku. Jestem absolutnie za. W części Stanów Zjednoczonych istnieje zakaz suszenia prania na w ogródkach. Nie wiem dlaczego, ale uważam, że jest to wyjątkowo głupie. Takie pranie schnie przede wszystkim ekologicznie, a poza tym świetnie pachnie. Poza tym jest to rzecz zupełnie nieszkodliwa i nie ma w tym nic gorszącego, choć zwłaszcza w przypadku balkonów można mówić o zakłóceniu estetyki.  Jednak wkurza mnie, gdy ktoś zakazami ingeruje w tak błahe aspekty życia, jak to, gdzie wolno mi suszyć pranie.

piątek, 3 sierpnia 2012

55.

Jestem >biała< i jestem z tego dumna.

Nie jestem rasistką. Raczej chorą idealistką;). Bo chciałabym, żeby każdy mógł tak o sobie powiedzieć, wstawiając w >< swój kolor skóry.
Albowiem przeczytałam
I mnie skręciło. Nie rozumiem, albo nie chcę zrozumieć. Ludzie są porąbani na każdej szerokości geograficznej. Jesteś biały - opalasz się, mimo gróźb czerniaka. Jesteś "czarny" - wybielasz się. To nawet szkoda wspomnieć babski włosowy problem, proste trzeba podkręcić, a loki koniecznie wyprostować... [Aha, bo drugie co dziś przeczytałam i mnie jeszcze bardziej skręciło to: "Zbyt dużymi łechtaczkami przejmują się szczególnie Amerykanki. Z przyczyn estetycznych aż 20 tysięcy kobiet rocznie poddaje się w USA zabiegowi zmniejszenia clitoris. Niektóre źródła mówią nawet o 100 tysiącach. Aż trudno sobie wyobrazić podobne działania wobec penisów u płci brzydszej" (również z gazeta.pl)]
I tylko producenci tych "upiększaczy" są szczęśliwi, tym szczęśliwsi, im więcej klientek (mam wrażenie, ale może to tylko wrażenie, że zjawisko dotyczy bardziej pań) wpędzą w kompleksy.

Dlaczego cięgle tworzymy nieosiągalne i niewygodne kanony piękna? Dlaczego dajemy się wpędzić w tę chora pogoń za ideałem (a on i tak porzuci nas dla młodszej bo nam piersi obwisły, a jeśli zrobiłyśmy sobie milion operacji plastycznych żeby wyglądać jak ta młodsza, i nie mieć obwisłych piersi, to on i tak nas porzuci dla młodszej, bo woli naturalne piękno)? Przecież pojęcie "normalności" ma baaardzo szeroki zakres. Przecież "każda potwora" itd.

Tak mi się nasuwa, że dajemy się w to wrobić przez efekt pawia (nazwa robocza;)). Pawie mają ten niewygodny ogon, im większy i niewygodniejszy tym paw jest bardziej pożądany, bo to oznaka zdrowia i siły, że mając takie obciążenie nadal żyje, pasożyty go nie toczą, drapieżnik go żaden nie zjadł, więc pewnie cwany. A  panie? Im bardziej "wypielęgnowana" (mam na myśli liczne zabiegi wykraczające poza niezbędne dbanie o higienę osobistą), tym jakże często niby lepiej dla niej, bo włożyła w to więcej pracy, bo całe to czesanie, chudnięcie, opalanie/wybielanie, tapetowanie zajmują czas i portfel, więc trzeba być łebskim, żeby sobie poradzić z tym wszystkim i nie zwariować.

Z czego płynie dalszy wniosek, że mamy przewagę liczebną pań nad panami i wbrew pozorom, to panie zalecają się do panów, a nie odwrotnie.