niedziela, 22 marca 2015

114.

Było sobie życie. Było.
Jesteśmy w parku, ścieżką przechadza się kudłata gąsienica: "zobacz Tintin, komuś brewka uciekła".
Podszedł. Dotknął. Zwinęła się w kulkę. Zdziwiony, zaciekawiony, chyba trochę przestraszony. Tata mu tłumaczy, że to gąsienica, że to sobie żyje...
Nie zdążyłam powiedzieć "jeszcze", a Tintin bach! bucikiem. Zdeptał i jeszcze poprawił, a potem pacną łapką jak kotek i już go nie było.