niedziela, 27 kwietnia 2014

100.

Kiedyś na jednym lubianym przeze mnie blogu ciążowo-mamowym przeczytałam, żeby nie patrzeć na swoje dziecko jak na kopię siebie, ale jak na indywidualnego człowieka o własnym, jakże ciekawym charakterze. Wtedy wydało mi się to bardzo mądre (aż zapamiętałam ;)). A dzisiaj? Wydaje mi się to tak oczywiste, że aż banalne. Patrząc na naszego małego Stworzonka nawet mi przez myśl nie przechodzi, żeby traktować go inaczej niż istotę indywidualną i odrębną i to wcale nie dlatego, że nie widzę w nim krzty podobieństwa do mnie. Oczywiście szukamy podobieństw, zastanawiamy się, czy coś będzie robił tak samo jak któreś z nas, albo po kim będzie miał zryte poczucie humoru, żeby się wspólnie pośmiać - ale takich podobieństw mogę szukać równie dobrze np. w moim bracie (które zresztą cichcem się ujawniają, od czasu do czasu, chyłkiem i znienacka w najmniej oczekiwanych momentach. Czasem to przypomina te historie o rozdzielonych bliźniętach, które odnajdują się po latach i odkrywają że np. identycznie kroją pomidora na kanapkę a potem przyprawiają go tą samą egzotyczną przyprawą).

***
Ostatnio zostało mi posłodzone, jednego dnia Paszczak, którego akurat trzymałm na rękach usłyszał aż dwukrotnie "ale ty masz mądrą mamę" :)

***
Moja babcia, tonem focha totalnego: pokazałam koleżance zdjęcie mojego prawnusia, a ona stwierdziła "dziecko jak dziecko". Już NIGDY jej o nim nie wspomnę.

***
Teściowa: ale następne dziecko to musi być dziewczynka
Moja mama: tak, tak, ja też chcę dziewczynkę
(jak będzie dziewczynka to chyba obie oszaleją kompletnie, a jak będzie chłopiec to...?
...jeszcze nie przystąpiliśmy do procesu stwórczego...)

***
W sklepach wyraźna jest nadreprezentacja ciuszków dla dziewczynek nad tymi dla chłopców, a ja mam trochę dość białego i odcieni niebieskiego i zielonego. Jakbym dostała "w spadku" bardziej dziewczęce ciuszki to pewnie bym nie wybrzydzała, ale celowo nie kupię chłopcu rzeczy różowych, z falbankami, koronkami i motylkami. Np. taka głupia żółta koszulka, byłaby zupełnie unisex, ale na rękawkach naszyto koroneczki - i dupa.(Mąż nie trawi wszechobecnych misiów, inne zwierzątka też są na cenzurowanym, zwłaszcza te zbyt przesłodzone i z kretyńskim wyrazem pyska).
Więc dla córki, jesli się pojawi, będzie w czym wybierać, przynajmniej dopóki nie będzie na tyle duża, żeby życzyć sobie wszystkiego różowego.

***
i jeszcze bzdura dnia: podobno jakis naukowiec wykazał, że około półtoraroczne dzieci płaczą w nocy dlatego, żeby rodzice nie mogli spłodzić rodzeństwa, tym samym mając więcej czasu i zasobów dla tego dziecka

środa, 9 kwietnia 2014

99.



Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!

(Władysław Broniewski "Bagnet na broń")

Ja ze snu podnosząc skroń powiedzialabym: kochanie, powiedz im, żeby przyszli później

Bo teraz nie mam problemów ze snem, a wyrwana jestem kompletnie nieprzytomna i czasem zwykłe marudzenie Paszczaczka nie wystarczy, żeby się matka do karmienia poderwała. Czasem dopiero interwencja tatusia zadziała...

Pod koniec ciąży miałam straszne problemy ze snem, kolejne noce bezsenne, odsypianie w dzień... skończyło się jak ręką odjął, razem ze zgagą, po porodzie, a jednej nocy jeszcze w szpitalu byłam tak wyczerpana, że mimo trójki płaczących noworodków na salce zasnęłam snem na tyle mocnym, ze dopiero jedna z matek mnie obudziła mówiąc, że może jednak nakarmiłabym syna, bo na tak strasznie płacze...

Na szczęście zwykle jest jedna nocna pobudka i nie zawsze z tego najgłębszego snu, a budzenie jest delikatne, coś tam sobie maluszek gada, popiskuje, a syrenę alarmową załącza w ostateczności. Fajny ten nasz dzidziuś.

(Inna sprawa, że po jedzeniu też sobie lubi czasem pogadać. Ale monolog go satysfakcjonuje. Może kiedyś zostanie wykładowcą, oni też często nadają do sali pełnej śpiących ludzi)