wtorek, 20 marca 2012

29.

Mam mnóstwo rzeczy do zanotowania tutaj, ale jak siadam do kompa, zresztą zmęczona po całym dniu (dziś było wyjątkowo dużo do zrobienia), to w głowie mam pustkę.

Na przykład zastanawiam się, dlaczego nie mogę się przemóc, żeby mówić po niemiecku. Na zajęciach - ok. Jakoś jadę, zwłaszcza, kiedy muszę coś powiedzieć, bo przecież rozmówca tkwi w niewiedzy i trzeba go uświadomić ;) (no wiadomo, dobry lektor wie jak wetknąć kij w mrowisko). Ale poza tym - no nie mogę. Niemota.
Jedziemy do Berlina na wycieczkę (juppi!) każdy normalny cieszyłby się, że wreszcie wypróbuje to, czego się nauczył - w praktyce. A ja? Już się boję, że rodzinka będzie mnie molestować, żebym gadała, bo przecież wreszcie będą mogli posłuchać. Dobrze, że za zajęcia płaciłam zupełnie sama, to nie będą docinać, że kasa poszła w błoto. Wiem, że to jest chore, ale nie umiem się przemóc.
Zresztą przerwę w niemieckim miałam strasznie długą (już jakieś 9 miesięcy), próbuję się zabrać za jakąś powtórkę, ale ciężko jest.
A jeszcze inne jęzory czekają w kolejce, ehhhh

Ciągle szukam motywacji. Poszła sobie skubana i nie wraca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz