sobota, 14 czerwca 2014

103.

Umiejętności Głodzilli pojawiają się jak za wciśnięciem guzika:
nie lubił leżec na brzuszku, obracanie było czarną magią, poza sporadycznymi, raczej przypadkowymi fiknięciami. Pstryk. Od zeszłego weekendu przewraca się jakby zawsze to umiał.
Stopa w buzi? Pstryk - mniam mniam syrka.
Język? miał może ze 2 miesiące, gdy zaczęliśmy mu pokazywać język i obserwowaliśmy, jak przetwarza informację i coś tam miele w buzi, usiłując zapanować nad swoim językiem (wyobrażam sobie, że musiałabym się podobnie skupiać, żeby poruszyć tylko jednym, najmniejszym palcem u nogi, a i tak nie udałoby mi się to). Od wczoraj język radośnie wyskakuje z paszczy, ku ogólnej radości dziecka i rodziców :P
Ta nagłość pojawiania się nowych umiejętności mnie fascynuje, bo nie widzę, żeby ćwiczył i za którymś podejściem się nauczył. Jednego dnia nie umie, następnego już umie.

Paszczak siedząc (nam na kolanach z całkowitą asekuracją, sam jeszcze nie siedzi) macha rączkami na wszystkie strony, ze szczególnym uwzględnieniem uderzania dłońmi o stół ("Kategorycznie żądam! Żądam! Żądam!"). Dzisiaj usiedliśmy przy pianinie. Zagrał parę nutek. Prababcia była zachwycona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz