wtorek, 3 czerwca 2014

101.

Paranoi szczepionkowej ciąg dalszy
Poszliśmy do naszej rejonowej przychodni na umówione spotkanie, zaszczepić na to, co obowiązkowe. Zgrzyt pierwszy: szczepionki nie ma w przychodni, bo są problemy z dostawami. Ot, taki drobiażdżek, państwo dostaniecie receptę, mama zostanie w przychodni z maluszkiem, a tata pojedzie do apteki (oj to tylko dwa przystanki, na szczęście pani pielęgniarka jest poinformowana, które apteki mają potrzebny towar).
A gdybym była sama? Ubierz dziecko, dziecko w wózek, wózek w tramawaj, apteka, tramwaj, rozbierz dziecko (po drodze wtryniając się w kolejkę innech dzieci?), kłujnij, ubierz, ululaj... stop.
Zbędnymi są te dywagacje, gdyż albowiem samotna tatusiowa wyprawa na biegun północny została nam oszczędzona przez jakże czujne pielęgniarki. Ostatnie szczepienie było pięć tygodni wcześniej, nie zaszczepimy, musi być sześć!
I na nic nasze tłumaczenia, że owszem sześć, ale między dawkami tej samej szczepionki a nie dwóch różnych, na nic pokazywanie, że poprzednio mogliśmy to czemu teraz nie... wezwana lekarka stanęła po stronie pielęgniarek . Nawet nie wysłuchawszy co mamy do powiedzenia (co tam, że co najmniej cztery źródła, w tym dwa w tej przychodni powiedziały, że można). Czy pani doktor lekarka kierowała sie dobrem dziecka? Taaaa: ja się nie zgadzam, bo potem będę mieć sanepid na ogonie.
Pani doktorLekarka synka osłuchała, zadała parę rutynowych pytań, czułam, że wszystko jest po łebkach, ale skoro synek zdrowy a ja pytań nie mam, to nie będę drążyć. Jeszcze mi kazała dziecku zupki zacząć podawać, ale tylko przytaknęłam i jeszcze cichnęłam męża, żeby nie dyskutował, bo i tak zrobimy po swojemu. Czyli nie podamy żadnych zupek przed dziecięcia skończeniem 6 miesięcy. Pfffff.
Aha, pani doktor lekarka znów okazała się nie naszą lekarką, bo nasza znów miała wolne, następna wizyta zaplanowana tuż przed długim weekendem, więc coś czuję, że nasza znów będzie miała wolne...

pani doktor tak mi się skojarzyło, bo dzisiaj byłam na obronach dr koleżanki i kolegi z labu, a kiedyś trafiłam na tekst faceta, który wkurzony w przychodni, gdzie nic nie mógł załatwić, za to na prawo i lewo słyszał "pani doktor to, pani doktor tamto" krzyknął/miał ochotę krzyknąć, że w tej chwili, to on tu jest jedynym doktorem :)

Strona Centrum Zdrowia Dziecka chyba jest wiarygodnym źródłem informacji, prawda? To tutaj o odstępach między szczepieniami

***
Z innej okołomedycznej beczki

Próba dodzwonienia się do szanowanej placówki medycznej wygląda tak, że albo jest zajęte, albo nikt nie odbiera. Obstawiam, że pani siedząca na telefonie na zmianę olewa dwoniący telefon i odkłada słuchawkę na stół, żeby nie dzwoniło. Raz mi się nawet udało dodzwonić: pani wyrecytowała (prawie się dałam nabrać, że to nagrane na sekretarkę), w jakich godzinach można dzwonić w sprawie zapisów, informacji i czegóż tam jeszcze, po czym odłożyła słuchawkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz