Na przedostatnim USG nasze dziecko pokazało nam:
Nasza niecierpliwość jednak zwyciężyła i moglismy rozesłać smsy, że "Jak u Kate i Williama". Pierwsze co zobaczyliśmy, jak głowica dotknęła brzucha, to pięciopalczasta łapka :)
(klejnoty były zaraz następne, chyba musieliśmy mieć mocno sceptyczne miny, bo lekarz pokazywał nam je kilkukrotnie i jeszcze podkreślił płeć w opisie badania).
Chyba mamy już imię, nawet szybko poszło, ale jeszcze nie na 100%. Nasze imię musi spełniać kilka warunków, poza oczywistym, że musi sie podobać:
- nie może mieć polskich znaków ani grup literowych (ani innych "nietypowych" liter), żegnajcie ś, dź, umlauty, -sławy, i -mierze
- dobrze, żeby było międzynarodowe, czyli albo w swojej oryginalnej wersji dało się w miarę łatwo wymówić w wielu językach, albo żeby miało swoją wersję w innych językach
- ale z drugiej strony imiona niepolskie jak Xavier, Kevin itd. w moim odczuciu używane w Polsce są pretensjonalne i wyglądają kiepsko zapisane w oryginalnej wersji i jeszcze gorze spolszczone, a dziecko będziemy rejestrować w Polsce (inna sprawa, że jest sporo imion, które podobają mi się w wersji zagranicznej, ale nie polskiej, np. David tak, Dawid - nie; Anette/Jeanette tak, ale Aneta i Żaneta - zupełnie... takie tam spaczenie;))
- nie może się negatywnie kojarzyć, np. z wujkiem-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać (co najmniej jeden taki wujek i ciocia z każdej strony) + moje skojarzenia typu: Łukasz - czego szukasz; Tadeusz wajhę przełóż; Edek z fabryki kredek; Jurek - ogórek, kiełbasa i sznurek; Kajetan - babcia miała psa Kajtka; Otis - producent wind; Algis - cjanobakterie... (naprawdę jest takie imię, ale chyba nie na polskiej liście :P)
- imię nie może w swoim wydźwięku mieć oczywistego odniesienia do boga i religii, a najlepiej, żeby w ogóle nie wywodziło się z tradycji chrześcijańskiej
- nie może się znajdować w top10, a najlepiej top20 aktualnie nadawanych imion, najlepiej nie tylko w Polsce (w podstawówce w jednej klasie miałam 4 Kasie i 6 Maćków, teraz podobnie jest z Julkami i Kubusiami)
- patrzymy też na to, czy ładnie brzmi z nazwiskiem, a nawet z drugim imieniem, bo chcemy nadać dwa (cóż, ostatnio na fejsie jakaś koleżanka prawiła, jakie to nadawanie podwójnych imion jest burżujskie)
- no i oczywiście nie ma w przyszłości zaszkodzić dziecku i musi się dać zarejestrować w Polsce. Plus musi brzmieć tak, żebym dzwoniąc rano do przychodni nie spędziła 3/4 rozmowy na literowaniu imienia dziecka.
Wbrew pozorom te warunki nie utrudniają szukania, przynajmniej wiemy, czego oczekujemy. Ciotka by się pewnie śmiała (chociaż już widzę jej poważną mine i ton głosu), że łał, my to jak prawdziwi naukowcy, nawet imię wybieramy z naukowym podejściem...
Oczywiście bardzo pomocna jest wikipedia, nie tylko polska. Również, żeby się pośmiać. Z Pężyrki i Dzirżyterga
Czyli mozecie farbowac garderobe na niebiesko :-)
OdpowiedzUsuńwszystkie kolory byle nie różowy, nawet gdyby była dziewczynka;) mama nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła nakupić tych ślicznych sukieneczek, ale dostała smsa: Pod żadnym pozorem nie kupuj sukienek;). Większość ciuszków dostaniemy po moim bratanku, a bratowa lubi podobne kolory jak ja :)
OdpowiedzUsuń